Najnowsza produkcja platformy Netflix "Wykopaliska" to archeologiczno - melancholijny melodramat. Na próżno szukać w ów filmie przygód w stylu Indiany Jonesa, to powolna, nostalgiczna historia, która porusza wątki przemijania i kruchości życia. Archeologia oraz historia są tutaj główną bazą dla rozwinięcia wątków lekko filozoficznych. Jako pasjonatka historii i fanka muzeów nie przejdę obojętnie obok produkcji historycznych, tym ciekawsze wydają mi się wydarzenia przedstawione w filmie "Wykopaliska", gdyż prezentują istotne odkrycia dla archeologii jako nauki. Przez to, że wątek archeologii jest tutaj pretekstem do próby zrozumienia życia, "Wykopaliska" automatycznie zyskują głębię i nowy wymiar - przedstawiając wydarzenia z roku 1939, są jednocześnie w czasowym zawieszeniu, dzięki bohaterom ich przemyśleniom i doświadczeniom obserwujemy czym "czas" jest, gdy przyszłość jest niepewna zaś historia uczy, że wszystko odchodzi w zapomnienie.
Rok 1939 przeddzień wybuchu II wojny światowej we wschodniej Anglii, a dokładnie w Sutton Hoo, właścicielka ziemska Edith Pretty (Carey Mulligan), zatrudnia archeologa/samouka Basila Browna (Ralph Fiennes) do zbadania kurhanów znajdujących się na jej posesji. Pani Pretty jako miłośniczka archeologii zakupiła ten teren wraz z mężem właśnie po to, aby zbadać czym są tajemnicze pagórki. Niestety śmierć męża pokrzyżowała te plany, do tego widmo wojny utrudniało znalezienie archeologa - ci młodzi mogli zostać lada dzień wezwani do walki, starsi zaś zajmowali się ewakuacją muzealnych obiektów, niewielu też było zainteresowanych zbadaniem tychże obiektów, uznano je bowiem za kolejny grobowiec stworzony przez Wikingów. Wszystkie te okoliczności nie zmieniły jednak decyzji Edith, która mimo wszystko pragnęła zbadać kurhany. Jej niecierpliwość była także spowodowana poważnymi problemami zdrowotnymi, wykryto bowiem u niej problemy z sercem, każdy większy stres czy zaniepokojenie stanowiło poważne zagrożenie jej życia. Pomimo trudności grupa badaczy z British Museum, na czele z Brownem odkrywają zawartość kurhanów.
"Wykopaliska" to powolnie prowadzona historia i pomimo takiego tempa film ani razu nie nuży. Nie mamy tutaj przygodowego kina o efektownym odkryciu, film skupia się bardziej na sile walki, pasji, przemijaniu i kruchości życia, i dlatego jest prowadzony dość powoli. Odkryte materiały przez stulecia zakopane, teraz mogą ulec zniszczeniu. Słabe zdrowie Edith jest delikatne i w stanie zagrożenia zupełnie jak odkryty statek z VII wieku, którego nie można obciążać. Swoim powolnym klimatem film przypomina estetykę kina filozoficznego Terrenca Malicka, jest jednak w swej filozoficzności powściągliwy, pozostawia niektóre przemyślenia pod rozwagę, nie otwiera zaś nowych, trudnych egzystencjalnych pytań. Dopełnieniem obrazu są piękne zdjęcia autorstwa Mike Eley'ego i nastrojowa muzyka Stefana Gregory. Fabuła jest zgrabnie prowadzona pomimo wielu wątków, bo choć główne skrzypce gra tutaj wielkie odkrycie Basila Browna, to jednak całość jest przyczyną do rozważań nad sensem życia i istotą przemijania. Życie człowieka na ziemi trwa chwilę, a "nasze czyny są niczym ślady stóp na pustyni" jak to ujął Guy Gavriel Kay, jednak w swej naturze staramy się zostawić po sobie ślad z góry będąc skazanymi na porażkę bowiem niezależnie co stworzymy, z perspektywy czasu wszystko będzie nietrwałe i ulotne ulegając zniszczeniu. Tak jak główny bohater filmu czyli statek służący dawno temu za grobowiec z wiekiem stał się "kupą piachu".
"Wykopaliska" to film, który jest ukłonem dla Basila Browna, podkreślając jego wielki udział w odkryciach, gdyż dość długo był on zapomniany, jego osoba nie była nawet wspomniana w gablotach British Museum przy zawartościach z Sutton Hoo. To produkcja ilustrująca siłę pasji, która skromnie i oszczędnie opowiada o wielkim odkryciu, nie tylko dla historii i kultury Wielkiej Brytanii, ale także całej Europy. Po obejrzeniu filmu miałam nawet taką myśl, że takie wydarzenia wymagałaby produkcji z większym charakterem, wręcz z takim Hollywoodzkim i patetycznym zacięciem, ale wówczas całość straciłaby urok i mogłaby być nieznośna. Dzięki swej skromności i melancholijności można przy tym filmie odpocząć i zastanowić się nad przemijaniem: czym współczesna kultura, będzie za tysiąc lat? Może pochyli się nad nami kolejny pasjonat historii Basil Brown i z wielką uwagą będzie odkrywał, to co pozostawiliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz