środa, 20 marca 2019

Pod presją

W tym roku nie miałam postanowień noworocznych, choć przyznam się, że było to celowe działanie więc w pewnym sensie to jest już jakieś postanowienie, z pewnością jednak o mniejszym polu rażenia niż wielki plan w stylu "Nowy Rok, nowa ja!". Jednak nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek miała tak wielkie plany, bo i po co na siłę się zmieniać? Wierzę, że najlepsze zmiany, takie które przynoszą efekty, przychodzą powoli, zaś postanowienia noworoczne mogą nas zaślepić i łatwo wpaść w presję realizacji celów, a to zazwyczaj skończyć się może porzuceniem celu, bo motywacja nie jest prawdziwa. W świecie pełnym zadań i planów nawet brak celu może wywoływać presję i zagubienie, bo może jest ze mną coś nie tak? Wszyscy mają jakieś cele, a ja nie - czy jestem człowiekiem bez aspiracji? Takie myśli i depresja na zawołanie.



Ostatnio spotkałam się z ciekawym terminem - FOMOG, to skrót od angielskich słów - fear of missing out on goals (obawa przed utratą celów). Określenie to zostało użyte po raz pierwszy przez brytyjską modelkę Victoria's Secret i mówczynię TEDx, Leomie Anderson, wspominała ona o nierealnych do osiągnięcia celach, które postanowiła zrealizować - własny dom przed 23 rokiem życia oraz pierwszy milion przed 25 rokiem życia. Modelce było niezwykle trudno zrealizować te plany, była tak na nich skupiona, że często czuła złość i irytację, nie zwracała uwagi na inne, mniejsze osiągnięcia, które przytrafiły się po drodze. Taki mechanizm jest bardzo powszechny - nie możemy cieszyć się z małego sukcesu, w końcu wielkie marzenie jest trudne do osiągnięcia lub jeszcze w realizacji. Obawa, że umyka nam postawiony cel jest tak silna, że wywołuje strach a nawet przygnębienie.



FOMOG to takie uczucie, które silnie wywołuje w nas potrzebę ciągłego działania i choć nie wiąże się z brakiem celu, to właśnie uczucie 'nic nie robienia' nam towarzyszy i napędza do (ciągłego) robienia czegoś - zerkasz na swój kalendarz i martwisz się, że masz za mało planów i spotkań, jednocześnie martwiąc się, że masz ich za dużo. To błędne koło w które wpadamy sprawia, że mamy ciągłą potrzebę bycia w ruchu, aby mieć plany i zajęcia. Takie wrażenie doprowadza do tego, że nie możemy skupić się na jednej czynności - nie tylko w pracy, ale też w codziennych czynnościach. Kiedy czytamy mamy telefon pod ręką, kiedy oglądamy telewizję odpowiadamy na wiadomości albo zerkamy na tablet, często jednocześnie siedzimy przed telewizorem i rollujemy Instagram - nic nie może nam umknąć, jesteśmy w końcu wielozadaniowi, na domiar złego żyjemy w czasach w których wielozadaniowość jest wymagana. Takie wykreowane wymogi, a w konsekwencji zjawisko FOMOG doświadcza pokolenie millenialsów (ludzie w wieku 22-38 lat) i dlatego też określa się nas jako "pokolenie wypaleńców". Jednak z uczuciem obawy przed brakiem celów borykają się najczęściej młode matki, sam FOMOG dotyka częściej kobiety, gdyż to my właśnie mamy naturę perfekcjonistek. Społeczeństwo wmówiło nam zarówno wielozadaniowość jak i perfekcjonizm, a my niezależnie od tego co zrobimy, mamy często tendencję do wrażenia, że mogło być lepiej, bo efekt nie jest wystarczający. Ciągle chcemy zadowalać innych, mimo że nie mamy na to ochoty.




W pewnym sensie i mnie dotknął FOMOG dlatego przewartościowałam niektóre sprawy, potrzebowałam odpocząć od celów i zadań, działać bardziej spontanicznie. Niewiele też pisałam na blogu, bo w pewnym momencie wpadłam w poczucie, że przecież MUSZĘ mieć kreatywne pomysły, a jeśli ich brak to pewnie nie powinnam się tym zajmować. Być może nawet moje wcześniejsze pomysły nie są wystarczająco dobre i w ogóle całe to blogowanie jest niepotrzebne - błędne koło się toczy. Nie tylko celami i pracą człowiek żyje, nie ma sensu sprzedawać duszy aspiracjom, które często są nie realne do wykonania, a nasze motywy do działania niekonieczne zgodne z naszymi potrzebami. Żeby pozbyć się tego uczucia najlepiej zwolnić i spojrzeć na swoje życie i siebie z większą troską, odpoczynek czy zmiana otoczenia, chociaż na chwilkę, mogą dać świeższe spojrzenie, a jeśli już trzeba coś 'odchaczać' w planerze, to lepiej skupić się na tych zadaniach, które już zrobiliśmy aniżeli ciągle wymyślać nowe. Małymi krokami realizować plany, bo mikro-osiągnięcia jak spacer w parku, czytanie czy poranna kawa są tak samo ważne jak makro-osiągnięcia związane z pracą czy dużymi projektami. Cytat, który najlepiej może podsumować to całe szaleństwo wypowiedziała Oprah Winfrey: "bądź wdzięczny za to co masz, a będziesz miał tego więcej. Jeśli koncentrujesz się na tym czego nie masz, nigdy nie będziesz miał wystarczająco dużo".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz