piątek, 8 lutego 2019

W poszukiwaniu zaginionych dzieł

Książka dr Magadaleny Ogórek "Lista Wächtera" zadebiutowała w ubiegłym roku i bardzo szybko stała się jedną z najbardziej rozchwytywanych książek w Polsce - znikała z półek księgarń tak szybko, że nie nadążano z dodrukiem. Poruszona tematyka zaginionych dzieł i związane z tym śledztwo prowadzone przez autorkę od razu mnie zaintrygowało. Uznałam "Listę Wächtera" za obowiązkową pozycję do przeczytania, jest w niej w końcu wszystko to czym się pasjonuję - sztuka, historia i dziennikarstwo (w pewnym sensie śledcze). Wypełniona wiedzą i pasją ta ponad 450 stronicowa książka okazała się wielowątkową historią, w której tle mamy przedstawione tajemnicze zniknięcia polskich dzieł sztuki, jedno wielkie odkrycie, wędrówki po miastach oraz muzeach, nieoczekiwanie także... planie filmowym.

"Walka karnawału z postem", Pieter Brueghel Młodszy - czwarty jeniec z Krakowa.


Dzieła sztuki to najcenniejszy łup wojenny, zaś każdy konflikt wiążę się ze stratami dla kultury i sztuki. Historia Polski wypełniona jest konfliktami, pechowe położenie geopolityczne nie daje spokoju naszej Ojczyźnie. Dzieła sztuki traciliśmy od wieków, wystarczy wspomnieć wojnę ze Szwedami z XVII wieku, wówczas doszczętnie ograbiono Warszawę, z której szwedzki król Gustaw Adolf aż na siedmiu statkach wywiózł łupy wojenne. Dla sztuki najtragiczniejsza ze wszystkich wojen okazała się II wojna światowa, wówczas właśnie Polska i Europa straciły najwięcej artefaktów, niestety sporą część bezpowrotnie. Ilość polskich strat wywołuje zawrót głowy - Wydział Restytucji Dóbr Kultury podaje liczbę 516 tysięcy dzieł sztuki i ponad 22 miliony woluminów. W przypadku zwrotu danego artefaktu prawo nie działa na korzyść poszkodowanych, sprawa automatycznie zyskuje charakter międzynarodowy i stąd zwrot dzieł jest trudnym i długim procesem, czasem trzeba wykupić dany artefakt od "właściciela". Książka "Lista Wächtera" dr Magdaleny Ogórek jest aktualnym i potrzebnym źródłem przybliżającym ten problem. To historia wielowątkowa i niezwykle cenna pod względem docierania do prawdy, o tym co działo się z polskimi dziełami sztuki po wojnie, oraz o tym jak przebiegał proces rabunku, który nie był tylko zwykłym elementem okupacji, a starannie przygotowanym planem działania. Po wkroczeniu niemieckich wojsk na polskie tereny od razu ruszył proces kradzieży dzieł sztuki. Jak wspominał polski "Obrońca skarbów" Dr Karol Estreicher: rabunek w Polsce był metodyczny, przygotowany przez uczonych, którzy Polskę znali, i dodaje: od 1933 r. w Niemczech nastąpił wzrost zainteresowania polskimi zbiorami. Do Polski zaczęli zjeżdżać niemieccy uczeni, którzy pod pozorem współpracy naukowej, w przyjaznej atmosferze zbierali informacje o polskich kolekcjach. Dr Ogórek przybliża historię wysoko postawionego małżeństwa austriackich nazistów i koneserów sztuki - Ottona i Charlotte Wachterów, którzy ukradli część artefaktów z krakowskich muzeów do swojej prywatnej kolekcji. Autorka nawiązuje kontakt z synem Wächterów, Horstem, który wciąż posiada kilka przywłaszczonych przez rodziców bezcennych dzieł. Dr Ogórek otrzymuje dostęp do prywatnych materiałów rodzinnych Wächterów (listów, pocztówek oraz zdjęć) co jest niezwykle ważnym źródłem, gdyż o Wächterze i jego poczynaniach istniało niewiele dostępnych informacji. W trakcie zdobywania materiałów do swojej książki Dr Ogórek niczym Robert Langdon z książek Dana Browna odkrywa wiele nowych faktów o losach polskich kolekcji. Najważniejszym odkryciem było znalezienie informacji o tym, że przed wojną w Muzeum Narodowym w Krakowie  znajdował się obraz "Walka Karnawału z postem" Pietera Brueghla Młodszego, który zarekwirował Otto von Wächter w grudniu 1939 r. To otworzyło na nowo dyskusję na temat tzw. "Wielkiej Trójki z Krakowa", gdyż w nowych okolicznościach mamy do czynienia z "Wielką Czwórką" i niestety kolejną stratą.

Gubernator dystryktu Galicja Otto von Wächter (drugi z lewej) wraz z Gubernatorem Hansem Frankiem (pierwszy z lewej) na Wawelu.

Rabunek polskich dzieł sztuki ruszył 1 grudnia 1939 r. na rozkaz Heinricha Himmlera. Spośród setek tysięcy brutalnie zagrabionych dzieł znikają również trzy najcenniejsze obrazy to: "Dama z Łasiczką" Leonarda da Vinci, "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta oraz "Portret młodzieńca" Rafaela. Dzieła da Vinci i Rembrandta zostają po wojnie odnalezione przez Karola Estreichera i przy wsparciu Brytyjczyków wracają do Polski, niestety "Portret Młodzieńca" przepada bez wieści. Te trzy wielkie dzieła należały do kolekcji Czartoryskich i były prawdziwym klejnotem w zbiorach, stąd historycy sztuki nazwali rabunek tychże artefaktów "Wielką Trójką z Krakowa". W trakcie czytania wielu materiałów do swojej pracy autorka natrafiła na informację, że w zbiorach kolekcji Czartoryskich, znajdowało się jeszcze jedno wielkie dzieło, to "Walka karnawału z postem" Niderlandzkiego mistrza Pietera Brueghela Młodszego. Według odkrytych informacji, obraz trafił na listę Wächtera i został z Krakowa wywieziony, być może miał zdobić muzeum Hitlera w Linzu. Wokół owego dzieła narosło wiele teorii, gdyż niewiele o nim wiadomo, przyjęło się, że wersja z Krakowa była autorstwa Brueghela Młodszego, który wzorował się na pracy swojego ojca Bruegela Starszego - to dzieło wisi w wiedeńskim Muzeum Kunsthistorisches. Po kradzieży w 1939 r. wersja z Krakowa najpierw zdobiła rezydencję gubernatora, a następnie żona Wächtera Lora, wywiozła je do Wiednia w ten sposób ślad po obrazie się urywa, to ostatnie wiadome miejsce pobytu obrazu. W celu zdobycia informacji o okolicznościach kradzieży tego, jak i innych dzieł wywiezionych przez Charlotte, autorka kontaktuje się z Horstem Wächterem, ich najstarszym synem. Choć Horst na początku był bardzo podejrzliwy i zdystansowany do Dr. Ogórek ostatecznie zmienił nastawienie, gdyż chciał oddać Polsce te artefakty, które w swoich zbiorach nadal posiadał po rodzicach. Ciekawostką jest to, że Horst Wächter jest właścicielem zamku w Hagenberg w Austrii, w którego wnętrzach rozgrywała się akcja filmu "Koneser" w reżyserii Giuseppe Tornatore.


Dama z Łasiczką, Leonardo da Vinci, Muzeum Narodowe w Krakowie.

Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, Rembrandt, aktualnie znajduje się w Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie.

Portret młodzieńca, Raphael, jeszcze nie odnaleziony (ten obraz zadebiutował już na moim blogu wcześniej, a dokładnie tutaj) 

Książkę czytałam z wielkim zainteresowaniem, te wszystkie odkrycia, ciekawostki i mnóstwo dygresji pobudzało moją wyobraźnię, choć nie zawsze czerpałam z tego czytania taką samą przyjemność. Sposób przedstawienia pewnych wydarzeń ma niezwykle ciekawą konstrukcję, w pewnym sensie historia opisana jest trójwymiarowo, gdyż dr Ogórek bardzo zwięźle potrafi połączyć historię z aktualnymi okolicznościami, przy okazji splata losy artystów z ich muzami tworząc przy tym dygresje odnoszące się do artystycznych zamiłowań niemieckich i austriackich nazistów. Ten mix czasowy nadaje całości niezwykłego ducha i pozwala przeżywać tekst bardzo żywo. Doświadczyć tego można szczególnie w pierwszym rozdziale, gdzie dr Ogórek powróciła do XIX wieku tłumacząc genezę narodzin III Rzeszy poprzez odniesienia do muzyki i sztuki. Łączy niemiecki faszyzm z dziełami Ryszarda Wagnera, gdyż to on rozbudził manię wyższości wśród rodaków, tworząc często antysemickie pisma. Zapewne niewielu też kojarzy, że Adolf Hitler był aspirującym malarzem, jednak odrzucenie jego prac przez wiedeńską Akademię obudziło w młodym wówczas Hitlerze nienawiść i chęć zemsty. Dlatego właśnie Fuhrer walczył z ekspresjonizmem, który uznał za nieczysty rasowo (ileż wspaniałych dzieł straciła ludzkość przez tę okropną teorię). Mam niewiele do zarzucenia jeśli chodzi o stylistykę, moim zdaniem Dr Ogórek pisze o sztuce i historii bardzo kobieco - z nostalgią i nutką romantyczności, włączając w to swoje osobiste przemyślenia, dylematy i swój świat, przez co książka nabiera momentami charakteru pamiętnika. Czuć ogromną pasję do historii i sztuki, rozmach wiedzy jest poruszający i daje satysfakcję, że tak bogate pozycje powstają w Polsce. Momentami książka ma klimat szpiegowski, gdyż Dr Ogórek uparcie drążyła temat i niczym detektyw z krwi i kości przeszukiwała Archiwa Watykańskie oraz archiwa CIA, dotarła także do świadków tamtych czasów. Książka wywołała we mnie i wzruszenie i złość, niezwykle poruszającym fragmentem było wspomnienie wojny przez księcia Lubomirskiego, gdyż to właśnie rodzinę Lubomirskich ocalił Otto von Wächter przed zesłaniem do sowieckich Gułagów. Dzięki temu, że autorka nawiązała kontakt z Horstem mogła wzbogacić książkę w prywatną korespondencję małżeństwa. Ich podejście do wojny brutalnie ilustruje chorą ideologię nazizmu, nienawiść do Polaków i innych nacji uznanych za "gorsze". Otto w jednym liście narzeka jak to dużo ma pracy, bo Polacy bywają nieposłuszni i musi teraz rozstrzelać za to pięćdziesiąt osób, innym razem Lora podziwia swojego męża, że budując getto zadbał o detale, jak choćby żydowskie symbole na bramach czy ogrodzeniu. Czyta się to wszystko z niedowierzaniem, w końcu Ci ludzie w pewnym sensie byli wrażliwi na sztukę (albo tak sztucznie twierdzili), a jednak tak nieludzko potrafili nienawidzić. To jest dla mnie rzecz niepojęta. Mimo wszystko było mi bardzo żal Horsta, który całe życie podziwiał ojca i mocno kochał matkę, odniosłam nawet wrażenie, że walczył ze stygmatem "syn nazisty" wypierając pewne gorsze fakty z dziejów rodziny. W tej relacji dr. Ogórek wykazała się dużą wrażliwością i dyplomacją. Sporym minusem były momentami zbyt osobiste "przerywniki", rozumiem, że książka zamierzenie miała mieć charakter pamiętnika, jednak szczegóły w postaci konieczności zaparzenia kolejnej herbaty czy uregulowania rachunku niewiele wnosiły do historii i przez swoją infantylność bardzo przeszkadzały.

"Portret Adeli Bloch-Bauer I" pędzla Gustava Klimta, dość długo obraz znany był pod tytułem "Złota Dama" jednak od kilku lat funkcjonuje pod pierwotną nazwą. Obraz był ikoną nazistów i dlatego Dama z portretu - austriacka Żydówka - straciła tożsamość i stała się "Złotą Damą". Losy tego dzieła zostały przedstawione w filmie "Woman in Gold" z Helen Mirren, polecam obejrzeć ;)



Mimo wszystko oceniam książkę i pracę w nią włożoną na wielki plus, gdyż dostarczyła mi ogrom wiedzy, tak więc jedynie mogę być wdzięczna za jej powstanie. Z drugiej strony "Lista Wächtera" boleśnie pokazała jak słabo walczymy o odzyskanie tego co prawnie i historycznie nam się należy. Osoby odpowiedzialne za zdobywanie informacji o zaginionych dziełach czasem nieodpowiedzialnie wykonują swoją pracę, o czym autorka też wspomniała. Książka ta daje nam Polakom jasny dowód na to, że nie potrafimy zadbać o zwrot naszego dorobku kulturowego. Mam nadzieję, że w przyszłości powstanie więcej pozycji o takiej tematyce. Warto poznać II wojnę swiatową od strony sztuki, ta książka jest w tym aspekcie bardzo ważnym źródłem. Zachęcam do czytania.

2 komentarze:

  1. O książce wcześniej nie słyszałam. Przyznam,że temat mnie zainteresowała, także dodam do mojej listy książek do przeczytania. @estetycznymokiem, czy Horst oddał zagrabione przez rodziców dzieła Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Miał w posiadaniu mapę Krakowa z XVI w. tę oddał, ale posiada też kilka rzeźb z krakowskiego muzeum, o których nie wiedział, że zostały ukradzione przez jego matkę, o czym dr Ogórek go poinformowała, ale nie jest wspomniane w książce czy te artefakty zostały zwrócone.
      Pozdrawiam

      Usuń