wtorek, 25 września 2018

Czy początki zawsze muszą być trudne?

To będzie krótki wpis i przemyślenia nad początkami, w tym przypadku mojego początku blogowania. Piszę o tym bo poczułam, że w pewnym sensie odniosłam maluteńki sukces w moim raczkującym blogowaniu. Uwaga! Uwaga! To jest mój piąty wpis! Tak wiem nic imponującego, wciąż początki, a piątka to nadal malutka liczba, dobra ocena w szkole i tyle. Ja jednak zaparłam się i lecę z tym dalej, mimo że po drodze znów pojawiły się pokusy żeby odpuścić. Ze względu na okoliczności ten mały sukces jest na tyle ważny, że wymaga osobnego wpisu.





Największą trudnością w fazie początkowej jest walka z samym sobą aby nie przestawać, bo automatycznie na tym etapie po kilku dniach od rozpoczęcia chciałam zrezygnować. Blogowanie interesuje mnie od dłuższego czasu, a dokładnie od czterech lat, bo wówczas założyłam swojego pierwszego bloga. Podobnie jak tu pisałam o kulturze mniej o sztuce więcej o filmach. Niestety nie wyszło, tak zwyczajnie. Coś nad czym pracowałam krótko, bo zaledwie kilka tygodni szybko porzuciłam. Na początkowym etapie łatwo się poddać, wówczas rutyna prowadzenia bloga nie weszła mi w krew, jeszcze nie traktowałam tego na tyle poważnie aby przejąć się najmniejszą przerwą. I tak w jednym tygodniu nic nie opublikowałam, bo nie miałam czasu, w następnym tygodniu też sobie odpuściłam, a w kolejnym już kompletnie zapomniałam, no i koniec. Przepadło. Zapomniałam, tak po prostu.





Na założenie nowego bloga zdecydowałam się w maju i od razu zaczęłam intensywnie planować. Przyznam się szczerze, że w wymyślaniu nowych pomysłów jestem "mistrzem" - dwieście na minutę aż zasnąć czasem nie mogę. Planować też uwielbiam, gdyby mi za to płacili byłabym milionerką. Czasem tylko realizacja szwankuje, choć z reguły każdy plan dochodzi do skutku, a mi daleko tylko i wyłącznie do "hurra-optymizmu", to jednak tak wielki projekt jak własny blog, to już baaardzo poważna sprawa. Mając na uwadze poprzednią porażkę zabrałam się za sprawę profesjonalnie. Wykupiłam domenę, zdecydowałam się na logo, ale takie profesjonalnie, w czym pomogła mi Kasia z KP Design - już to zajęło mi dobrych kilka tygodni, a potem zrobiłam sobie przerwę, w końcu było lato i miałam wakacje. Potem bawiłam się w szablonach, a kiedy skończyłam, to znów kilka dni czekałam na olśnienie: który tekst pójdzie pierwszy? I znów przerwa, a co! Pojawiły się dwa wpisy i nagle kryzys, bo w ostatnim czasie dużo się działo. Pojawiła się masa trudności, skumulowało się pełno problemów, to wszystko w jednym czasie więc wszystkiego mi się odechciało, a już pisania najbardziej. Zastanawiałam się czy nie przestać, bo trudno było mi się skupić, a w mojej głowie pełno kuszących myśli, typu: "po co pisać i zawracać sobie tym głowę? Będę się tresować, planować a i tak mam mało czasu i jeszcze mnóstwo zmartwień na głowie" albo "no przecież jestem teraz na wakacjach, to może zrobić sobie wakacje od pisania". Nie, będę dalej pisać, bo mi się to podoba, bo dzięki temu pracuję nad swoją polszczyzną mam ciągły kontakt z językiem polskim, co jest ważne gdy mieszka się za granicą. Z drugiej strony moje zainteresowania potrafią zmęczyć moich znajomych, a ja nie chcę tego przelewać do jakiegoś kolorowego dzienniczka, bo to już trochę nijakie. Mimo wszystko z dzienniczków i zeszytów nadal korzystam. Wszystkie blogerskie plany mam zapisane w zeszytach i chyba nigdy nie porzucę tej formy, lubię ręcznie pisać.



Pomysł na założenie bloga wyniknął też z tego prostego faktu, że bardzo lubię czytać inne blogi. Wciąż to robię, niektóre blogi są bardzo ładne i dużo w nich ciekawych treści, dlatego wciąż mnie inspirują, są zaplanowane od początku do końca i konsekwentnie realizowane. Dlatego sama postawiłam sobie cele - będę publikować posty dwa razy w tygodniu i tak będzie. Choćby dla jednego czytelnika, choćby tylko dla siebie. Nie ma wymówek, bo szkoda na nie czasu.

A jak jest u was z nowymi projektami czy wyborami - Stresują was? Szybko się poddajecie? Jest coś czego kiedyś się podjęliście, ale szybko z tego zrezygnowaliście? Piszcie w komentarzach.

PS. Ilustracje to rysunki strojów francuskiej projektantki mody Jeanne Paquin (1869-1936)

3 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że ja nie potrafię tak dobrze planować. Zawsze pojawia się przy mnie ktos, kto robi to lepiej. Jednak nie tak dawno temu zabrakło kogoś takiego od organizacji i przyznam, że nieźle nawet sobie poradziłam. Dzięki za ten wpis. Uświadomił mi, że w organizacji ważna jest dyscyplina -"będę publikować dwa razy w tygodniu". Dobrze Ciebie czytac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak! Chodzi o to zeby 'keep going'! :) i fajnie jest podzielic sie z czytelnikami (nawet tymi tylko kilkoma!) swoimi prywatnymu myslami i faktem ze jest ciezko 'keep going'. I nawet musze przyznac ze dwa razy w tygodniu to niezle! :) ja jak na moim blogu zapostuje raz w miesiacy to jest mega! (co sie nie zdarza tak czy siak :)).
    Buziaki - Ola x

    OdpowiedzUsuń